Reedycje i reprinty magazynów – wywiad z Jerzym Dudkiem, właścicielem Retronics!
Kierowany nutką nostalgii pomyślałem, że czas napisać coś na temat modnych reprintów oraz reedycji kultowych magazynów. Wznowienie pierwszego numeru PSX EXTREME, seria poprawionych czasopism Top Secret, Bajtek, Commodore & Amiga, reprinty pierwszych woluminów CD-Action czy Kaczora Donalda, zapowiedzi reedycji wydań Gry Komputerowe i CD-Action Retro, to jedynie wierzchołek góry wspomnień, które powróciły na półki sklepowe.
Czas odpowiedzieć sobie na pytania, czym są uwspółcześnione klasyki? Jak bardzo różnią się od oryginału? Jakie zmiany zauważymy między reprintami a reedycjami? A co najważniejsze czy ich wierność oryginałowi wpływa na stabilność cen obecnych egzemplarzy kolekcjonerskich? Nie opowiem o tym sam, lecz skonfrontuję się z osobą znającą temat od podszewki, czyli z Jerzym Dudkiem. Nie, nie byłym bramkarzem reprezentacji Polski, lecz z właścicielem firmy Retronics – zajmującej się m.in. reprodukcjami gier oraz „gazet” komputerowych.
Foto: Daniel 'zoNE’ Gabryś
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
Reprinty i reedycje – lata ’80, ’90 wchodzą w nowe tysiąclecie
Historię zacząć możemy od firmy Retronics, w której portfolio znajdują się m.in. tytuły jak: Top Secret, Bajtek, Tajemnice Atari, IKS, Kebab, Komputer, 64 Plus 4 & Amiga, Moje Atari, Commodore & Amiga (C&A), Computer Studio, PSX Fan, Gry Komputerowe czy Amiga Computer Studio.
W listopadzie 2020 roku – w okresie pandemii, na rynku pojawiają się wydane przez Retronics, pierwsze cztery numery odnowionego Bajtka. Częściowo bazując na wykonywanych od 2012 roku plikach PDF, których edycji do wyższej rozdzielczości dokonał Krzysztof 'Faust’ Karkosza. Całość wypuszczona została za zgodą wydawnictwa Ringier Axel Springer Polska. W grudniu tego samego roku Retronics otrzymuje zgodę od Wiesława Cetery – redaktora naczelnego IKS – na ponowne wydanie archiwalnych numerów tego periodyku. Rok później, w 2021, za aprobatą Marcina Przasnyskiego oraz Marcina Borkowskiego (pierwszego i drugiego redaktora naczelnego) – na podstawie umowy z wydawnictwem Ringier Axel Springer Polska, rusza reedycja kultowego już czasopisma Top Secret. Rok później, pod umową z tym samym wydawcą, zaczyna się proces reprodukcyjny magazynu Commodore & Amiga, a pod licencją LK Avalon wypuszczone zostają Tajemnice Atari. Startują także prace nad czasopismami Kebab, 64 Plus 4 & Amiga, Moje Atari, a po długich rozmowach z IDG S.A. pada zapytanie o właściciela majątkowych praw autorskich do magazynu Komputer, który nieco później trafia na rynek. Ostatecznie w 2023 Retronics nabywa prawa do wydawania magazynów CGS Computer Studio Marka Suchockiego, w których portfolio wchodzą Gry Komputerowe, PSX Fan oraz Computer Studio & Amiga Computer Studio. Niestety przez natłok prac wydanie pierwszego numeru Gier Komputerowych, wstępnie planowanego na wiosnę 2024, zostaje przeniesione na bliżej nieokreślony termin.
Wszystkie powyższe reedycje cechują się drukiem na białym, matowym papierze kredowym, z usztywnioną okładką, pokrytą laminatem – by jak najdłużej zachować ich żywotność. Dodatkowo poprawione zostały błędy merytoryczne, literówki, skład i odnowiono mapy oraz zdjęcia. Ponieważ licencjodawcy nie zapewniali materiałów źródłowych, często grafiki podmieniane są na odmienne, lepszej jakości. Poprawione zostały także listingi. Rozmiary magazynu mogą się nieco różnić od oryginału. Zdaniem Jerzego Dudka, „dla ortodoksyjnych fanów oryginałów, nasze wydanie się nie nada”, jednak dla entuzjastów przedmiotów kolekcjonerskich jak najbardziej. Ceny są wysokie, jednak jak sam zaznacza, by wydawnictwo dalej funkcjonowało, musi zapewnić możliwość utrzymania się, dlatego przy małej skali produkcji niższe ceny nie są możliwe.
Foto: Retronics
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
Poza Retronics, w 2022 roku, na 25-lecie wydania, Idea Ahead wypuszcza reedycję pierwszego numeru PSX EXTREME, 23 czerwca 2023 Gaming Tech Esports Media SA wydaje reprint pierwszego numeru CD-Action, a już w 2024 to samo wydawnictwo – ledwo miesiąc po tym jak rozmawialiśmy z redakcją na ten temat, zapowiada długo oczekiwane reedycje dwóch pierwszych części CD-Action Retro, wskazując, iż jeżeli „będzie popyt”, to istnieje możliwość ponownego wydania także innych starszych numerów CD-Action. 2024 rok to także 30 urodziny Kaczora Donalda, na które wydawnictwo Egmont przygotowało specjalny jubileuszowy numer, połączony z reprintem pierwszego wydania. Wygląda na to, że nie będą to też ostatnie takie niespodzianki, o zbiorczych wydaniach np. komiksów z serii Garfield, Kaczogród lub Tomb Raider już nie wspomnę.
Wiodącymi różnicami w przypadku PSX EXTREME są nieco intensywniejsze, ciemniejsze barwy i naklejona cenówka, która miała odróżniać reedycję od oryginału. Wcześniej zielona, oznajmiająca numer indeksu, który musiał znajdować się kiedyś na każdym wydawanym magazynie, a o którym w pierwszym numerze wydawca zapomniał, uzupełniając go w ten sposób, obecnie z pomarańczową, noszącą napis REEDYCJA.
Foto: Idea Ahead
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
Reprint pierwszego CD-Action praktycznie niczym nie różnił się od oryginału, poza lekkimi zmianami w jakości papieru, miejscami nieco ciemniejszymi barwami, brakiem wewnętrznej kartonowej wkładki konkursowej na CD-Rom oraz oczywiście brakiem płyty. Mimo to znalazły się osoby, które narzekały na słabszą jakość wykonania. Głównie te niemające styczności z oryginałem, marudzące na pikselizację, która występowała w obu przypadkach. Było to stanowisko odmienne od CD-Action Retro, które postanowiło zupełnie zmienić rozmiar czasopisma na mniejszy (207 x 275 mm) i zaktualizować logo do obecnych standardów.
Foto: CD-Action
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
Jubileuszowy Kaczor Donald natomiast był numerem łączonym, zawierającym z jednej strony nowe komiksy, natomiast na odwrocie te z pierwszego wydania. Tutaj wydawca na każdej stronie wznowienia umieścił oznaczenie „PRZEDRUK” – prawdopodobnie chroniąc się przed sprzedażą pojedynczych stron jak w przypadku kalendarzy Pirelli, gdzie oryginalne strony potrafią kosztować kolosalne sumy lub przed sprzedawcami wystawiającymi zdjęcia bez okładki. Oczywiście zastosowany papier także nie odbiegał od obecnej jakości.
Foto: Egmont
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
Wierność czy zachowanie ceny egzemplarzy kolekcjonerskich?
Część reprodukcji jest wierna oryginałowi, niektóre posiadają jedynie informację o reedycji, odróżniającą je od pierwowzoru, inne znów zupełnie zmieniają szatę graficzną na bardziej nowoczesną. Powody takiego stanu różnią się zależnie od wydawnictwa. Jedni chcą ucieszyć największych purystów (patrz reedycja pierwszego numeru CD-Action), inni dbają o kolekcjonerów – nie obniżając drastycznie wartości rynkowej dotychczasowych kolekcji oraz nie utrudniając identyfikacji oryginału (na co wskazuje redakcja CD-Action podczas ponownego wydania Retro #1 i #2). Pozostali (jak Egmont z reprintem pierwszego numeru Kaczora Donalda) oznaczają wszystkie strony słowem „reprint”. Nieliczni natomiast (jak Retronics), wychodzą poza standard – próbując stworzyć coś unowocześnionego, by finalny produkt był miły dla oka.
Każde z tych podejść ma swoje plusy, minusy oraz skierowane jest do zupełnie innej grupy odbiorców – wszystkim jednak nie dogodzisz. Ja osobiście należę do purystów, którzy wolą, gdy nowe wydania pokazują dokładnie to, jak wyglądały przed laty i pozwalają oddać się nostalgii – często taką reedycję preferuję nawet bardziej niż oryginał (głównie ze względu na stan czasopism na rynku). Nie pogardzę jednak zmienionymi wersjami, które może nie są 1:1 odzwierciedleniem tego, co trzymałem w rękach kilkadziesiąt lat temu, jednak zwiększając jakość oddają im pewien hołd. Jako osoba posiadająca w swojej kolekcji nieco starszych magazynów, patrzę także na tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z kolekcjonowaniem, a przez bardzo dokładne reedycje, muszą bardziej uważać na to, by nie trafić na nią u nieuczciwego sprzedawcy.
Słów kilka od Jerzego Dudka, właściciela firmy Retronics.
Na koniec chciałbym oddać głos osobie mocniej związanej z tematem, która odpowiada za większość powyższych reedycji. Jerzy Dudek, właściciel firmy Retronics, znanej ze sprzedaży części zamiennych m.in. do Atari, pokryw ochronnych na stare komputery, reprodukcji gier, ale także reedycji książek oraz magazynów komputerowych.
Jak sam o sobie mówi, jest retro-pasjonatem, kolekcjonerem starych komputerów, miłośnikiem starej informatyki. Jego pierwszy komputer to kupiony w PEWEX-ie Atari 65XE. Dla osób zadających pytanie Commodore czy Amiga, dwa lata później pojawił się u niego Commodore 64, następnie ZX Spectrum i wymarzona Amiga 500. Jako nastolatek zaczynał programować w BASICu oraz Assemblerze. Jego publikacje pojawiały się na łamach Commodore & Amiga i Bajtka.
Daniel Gabryś: W ostatnich czasach bardzo popularny stał się temat reedycji czasopism. Chciałbym porozmawiać o tym, jak obecnie kreuje się rynek reprodukcji magazynów, którego niewątpliwie jesteś znaczącą częścią. Przeglądając daty poszczególnych wydań widać, iż pierwsze magazyny, którymi się zajmowałeś, nie były na licencji LK Avalon – z którym mieliście umowę reedycyjną gier, lecz Ringier Axel Springer Polska. Skąd więc taki kierunek, co było tym bodźcem do zajęcia się także czasopismami?
Jerzy Dudek: Chyba wynikło to z większej popularności magazynów Bajtek czy Top Secret. Sam LK Avalon też dość sceptycznie podchodził do tego tematu, więc chwilę trwało zanim udało mi się ich przekonać.
DG: Jak zwykle wspominasz, Wasze edycje nie są reprintami 1:1, gdyż gdy masz taką okazję, to wolisz wykorzystać wszelkie możliwości współczesnego druku, by wydać coś przystępnego współczesnemu czytelnikowi. Czy sam jednak kupujesz jakieś reprodukcje czasopism, których ostatnio sporo trafia na rynek? Jeżeli tak, to które Twoim zdaniem wypadły najlepiej i co je cechowało? Nie muszą one być w tematyce komputerowej.
JD: Tak, kupuję. Jednak chyba wszystkie z nich do zwykłe reprinty 1:1, może nieco poprawione Photoshopem. Jakość jest jedynie dostateczna, bo bazują zwykle na skanach oryginału. Ale jeśli ktoś lubi klimat retro, to są ok – czyli kiepski papier i taka sobie jakość. Przypominają czasem gazetki reklamowe z supermarketów.
DG: Jedni wolą idealne kopie tego co przed laty, by jeszcze raz poczuć to coś lub zademonstrować jak to drzewiej bywało. Inni zważając na kolekcjonerów wskazują, że idealizm wpływa na ceny rynkowe pierwowzorów oraz naraża nowych zbieraczy na oszustów, dlatego opatrują swoje reedycje odpowiednimi oznaczeniami. Pozostali, jak Ty, postanawiają iść zupełnie innym torem, rozbudowując to co było, w bardziej nowoczesnej i przyjaznej dla oka formie. Czy jako kolekcjoner (m.in. gier) dostrzegasz tutaj jakiś złoty środek?
JD: Staramy się nie ingerować za bardzo w treść. Dlatego poprawiamy jedynie błędy oryginału – czy to składu, czy merytoryczne. Grafiki też zostawiamy oryginalne, chyba że nie uda się ich odrestaurowanie w zadowalającej jakości. Nawet reklamy zostawiamy z oryginału, choć jest przy tym sporo pracy.
Foto: Retronics
(Aby powiększyć kliknij screen lub link.)
DG: Niegdyś jako jednoosobowa firma sam zajmowałeś się reprodukcją gier, od szukania rozwiązań na skopiowanie taśmy, poprzez retusz skanów okładek Corelem, aż po finalizowanie całości. Z czasem do firmy dołączyły kolejne osoby widoczne na spisie redakcji reprintów – odciążając Cię z części zadań. Od tej pory minęło kilka lat, czy zdradzisz nam, ile osób obecnie pracuje w Retronics oraz sumarycznie jaka część z nich zajmuje się samymi czasopismami? Jak mówiłeś mi, aktualnie brakuje Wam mocy przerobowych choć ciągniecie pełną parą, gdzie więc braki kadrowe są dostrzegalne przy obecnej skali?
JD: Obecnie firma jest dwuosobowa, czyli ja i żona – ja zajmuję się w zasadzie wszystkim „od pomysłu do przemysłu”, a żona ogarnia część logistyczną. Pracy nam przybywa, co nas cieszy, ale powoduje też opóźnienia oraz pomyłki np. przy wysyłkach. Do pomocy mamy kilka osób, regularnie pomaga nam Tomek Kapusta, nieoceniony grafik i programista – jego zasługą są zrzuty ekranowe do Top Secret oraz innych czasopism, wykonywane na emulatorze – Tomek stara się uchwycić scenę jak w oryginale. Oprócz tego napisał dla nas narzędzie do odszumiania starych zdjęć – działa lepiej niż komercyjne narzędzia, bo usunięcie szumu nie pogarsza ostrości zdjęcia. No i jest autorem naszego sklepu internetowego. Drugą osobą jest Krystian Hikiert, który pieczołowicie wykonuje dla nas korekty wszystkich pozycji – nie tylko językowe, ale też merytoryczne. Korektor, będący jednocześnie retrofanem, to skarb. Wiele listingów jest też przez niego sprawdzanych oraz poprawianych. Drugą osobą pomagającą nam przy listingach czy wersjach Windowsowych gier przez nas wydawanych jest Grzesiek Żyła, znany jako „Sun”. Doraźnie współpracują z nami jeszcze inne osoby.
DG: Negocjowałeś już z wieloma wydawnictwami, redaktorami, właścicielami praw autorskich. Pomijając oczywiście kwestie zagubionych właścicieli praw autorskich, macoszego podejścia do umów w tamtych czasach, przejęć lub upadków firm, gdy trafisz już do konkretnej osoby, to z jakim zainteresowaniem stworzenia reedycji się spotykasz? Często trafiasz na odmowę czy raczej Twoi rozmówcy widząc Cię już przejawiają zainteresowanie? Z czym związane są ewentualne rezygnacje?
JD: Jest z tym bardzo różnie. Jeśli trafię do właściciela niegdyś prywatnej firmy, to jest zwykle ok. Udaje się znaleźć porozumienie. Znacznie gorzej wygląda pod tym kątem sprawa firm państwowych lub dużych spółek – tutaj często dostaję odmowę.
DG: W 2022 roku, przed wydaniem reprodukcji czasopisma Komputer, po rozmowach z IDG S.A. zastanawiałeś się, kto aktualnie jest posiadaczem majątkowych praw autorskich do tytułu. Jaki finał miała ta historia? Czy odpowiedział ktoś na Twój apel?
JD: Bardzo długo rozmawiałem z pracownikiem IDG S.A., który pamięta czasy „Komputera” – pracował wtedy w redakcji. Ostatecznie zgodę uzyskałem od Wiesława Miguta, który wyjaśnił mi, jak wyglądała sprawa przejęcia „Komputera” przez IDG S.A.
DG: Mówiłeś, że licencjodawcy nie udostępniają plików źródłowych, nie posiadają ich, a jeżeli nawet by posiadali, to byłyby w formacie nie do przyjęcia dla współczesnych komputerów. Mimo to Wasze reedycje nie są jedynie poprawionymi Photoshopem skanami, lecz od nowa przepisywanymi i łamanymi tekstami, z często zmienioną szatą graficzną czy zdjęciami. Mógłbyś krótko opisać jak obecnie przebiegają procesy produkcyjne reprintów magazynów w Retronics? Czy tutaj również wspomagasz się programami typu Corel, jak kiedyś przy reprodukcji pudełek? Jakich aplikacji używacie podczas tworzenia oraz czy czasami miewacie coś, co może Wam posłużyć za bazę poza samymi skanami? Pomijając oczywiście wcześniej wykonane reedycje w wysokiej rozdzielczości, jak w przypadku tych, które wykonał Krzysztof 'Faust’ Karkosza.
JD: To prawda, nie mamy żadnych materiałów od licencjodawców. Wszystko bazuje na skanie oryginału, który sami robimy w 600 dpi na profesjonalnym skanerze. Potem OCR, korekta, skład, łamanie. Mrówcza praca przy listingach, które trzeba przepisywać zwykle ręcznie oraz sprawdzać w emulatorze. No i praca nad grafikami oraz zdjęciami – tu używamy mnóstwa narzędzi, a baza ich się stale powiększa. Od pakietu Adobe (Photoshop, Illustrator, InDesign) ale i inne, jak np. Photo Magic AI czy narzędzia firmy Topaz Labs.
DG: Jeżeli dobrze liczę, w przypadku zbiorczego wydania 10 pierwszych numerów Top Secret wyprodukowaliście oraz sprzedaliście 100 albumów, dla pierwszego rocznika Bajtka jest to obecnie 55 albumów, które są w trakcie sprzedaży. Czy mógłbyś się pochwalić, jaki macie obecny poziom sprzedaży poszczególnych magazynów i ile pierwszych numerów poszczególnych wydawnictw sprzedało się w porównaniu do tych dalszych, gdy np. rezygnowaliście z wydawania kolejnych numerów?
JD: Niestety, ze względu na rosnące koszty, sprzedaż spada. W wypadku najbardziej popularnych tytułów jest to ok. 200 sztuk, przy innych nie przekracza setki. Niektóre to zaledwie kilkadziesiąt egzemplarzy, np. IKS czy Kebab – to 30-40 sztuk. Robimy je z sentymentu, gdyż zysk nie pokrywa nawet kosztów wytworzenia. Kiedyś będą oferowane na Allegro za wielokrotność obecnej ceny, jako białe kruki.
DG: Wspomnieliśmy przeszłość, teraźniejszość, czas napomknąć o przyszłości. Czy uchylisz nam rąbka tajemnicy zdradzając, jakie są Wasze najbliższe oraz dalsze plany wydawnicze odnośnie czasopism? Czy czekają nas jakieś niespodzianki w postaci nowych tytułów lub może tuż za rogiem czeka data wydania pierwszego numeru Gry Komputrowe? Przyznam, że sam z niecierpliwością jej oczekuję. A może są nowe firmy, z którymi planujesz podjąć współpracę?
JD: Nasze moce przerobowe osiągnęły maksimum. Nie damy rady już robić nic więcej, choć na pewno pojawią się nowe tytuły. Niespodzianki też się szykują, np. w postaci zupełnie nowych numerów starych tytułów. Ale o tym będzie można przeczytać na naszej stronie www.retronics.eu i na Facebooku, na naszym profilu firmowym: www.fb.com/retronics.eu. Chcielibyśmy robić szybciej oraz więcej, ale to wymaga środków finansowych. Nasza zrzutka na portalu zrzutka.pl jest wspierana zaledwie przez kilka osób. Gdyby było to kilkadziesiąt osób, moglibyśmy zatrudnić nowe osoby do pomocy.
DG: Pytania w większości były mocno od tzw. kuchni wydawniczej. Czy jest jednak coś, co chciałbyś od siebie przekazać czytelnikom?
JD: Chciałbym bardzo podziękować osobom, które kupują nasze produkty. Odzew jest w znakomitej większości przypadków znakomity, co motywuje nas do dalszej pracy. Dziękuję jednocześnie za wyrozumiałość i cierpliwość – opóźnienia są u nas na porządku dziennym ostatnio, ale wszystko ukaże się jak obiecaliśmy – choć z opóźnieniem, nie zawsze wynikającym z naszej winy. Chcemy całkowicie zlikwidować przedsprzedaż, co pomoże nam oraz Czytelnikom uniknąć stresu, związanego z opóźnieniami. Przedsprzedaż jest dla nas pomocna, bo pomaga określić stopień zainteresowania danym produktem – dzięki temu nie przestrzelimy z nakładem – bo wiąże się to ze stratami finansowymi.
DG: Bardzo dziękuję za rozmowę i mam nadzieję do zobaczenia w przyszłości. Myślę, że pozwoli ona nieco zgłębić specyfikę branży, a co najistotniejsze, zobaczyć jakie zaszły zmiany od Twoich ostatnich wystąpień. Powodzenia w przyszłości!
JD: Dziękuję!
Autor: Daniel 'zoNE’ Gabryś